Słońce dziś pięknie świeciło, usadowiłem się więc strasznie wygięty na krześle, opierając się o parapet, aparat oparty o 2 tomy słownika języka polskiego pwn. Dodatkowo dostałem od mamy 'cynk’ o jakimś ładnym, nowym ptaszku.
Okazał się on grubodziobem. Siadał prosto w żarcie, na patyk nawet nie spojrzał. Jabłko było testowane, czy coś się skusi na nie.
Jak zwykle dzwońców pod dostatkiem. Tu samiczka i samiec.
Jednak najbardziej zaskoczony byłem około 3-sekundową wizytą pustułki! Oto ona, siadła jednak bardzo blisko okna i bałagan w kadrze wraz z cięciami zmusił mnie do wykadrowania do pionu takiego portreciku.
Potem dzwońce dalej się tłukły, popróbowałem co nieco dynamicznych kadrów.
Uwielbiam jak tak się kłócą 😀
Na koniec wszystko spłoszyła kawka, a zresztą Słońce zaszło za wieżowiec.