Z 2,5 tygodniowej wycieczki do Chorwacji, Słowenii i Włoch przywiozłem co prawda dużo zdjęć, jednak tylko kilka z nich to bardziej udane przyrodnicze kadry.
Jednym z pospolitych ptaków jakiego udało mi się podejść jest dudek. Żerując na zboczu wzniesienia co chwilę rozkładał swój czubek, jednak zawsze w tym momencie był odwrócony ode mnie tyłem. Sprawę utrudniał też głęboki cień i z 2-minutowej sesji z dudkiem mam 2 udane zdjęcia… Oto jedno z nich:
Po krótkiej wizycie na chorwackim wybrzeżu, wieczoru w Ljubljanie i zwiedzeniu paru małych słoweńskich miasteczek 3-dniowy popas w Alpach Julijskich.
Mimo kilkunasto-godzinnego spacerku po górach prawie nie mam stamtąd zdjęć krajobrazowych. Kwestia światła. Tutaj zdjęcie z samochodowej wycieczki po okolicy (oczywiście z samochodu do tego miejsca trzeba było kawałek się przejść, lecz nie nazwę tego dłuższym spacerkiem). Barje Šijec z widokiem na Alpy.
Na bagnie przemoczyłem buty, a pospolite wróblaki na campingu zmusiły mnie do przemoczenia górnych części ubrania w porannej rosie. W końcu nie miałem wcześniej okazji by sfotografować ziębę czy kosa 😉
Czasem warto jednak oderwać wzrok od trawy i spojrzeć na sznurek-suszarkę. Można tam było wypatrzyć np. muchołówkę szarą 😉
Po wizycie w Alpach zobaczyłem Wenecję i kawałek Laguny Weneckiej. Laguna ta jest miejscem występowania wielu gatunków ptaków – po raz pierwszy w życiu widziałem tam szablodzioby, szczudłaki, kulika wielkiego i czaplę nadobną. Zdjęcia jakie im zrobiłem to jednak tylko marne dokumenty.
Najbardziej z całego wyjazdu urzekły mnie jednak Dolomity.
Chętnie spędziłbym w tych górach dużo więcej czasu niż tylko 2 parogodzinne wypady. Poza niesamowitymi widokami z każdej strony uwagę moją przyciągały wieszczki gnieżdżące się w niedostępnych skalnych ścianach.
Młody, mniej płochliwy osobnik dał się podejść nieco bliżej.
Na zaskakująco małą odległość udało mi się podczołgać do świstaka. Jednego z kilku widzianych i słyszanych przy szlaku.
Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się lepiej sfotografować przyrodę Dolomitów. Teraz jednak obrabiam pozostałe zdjęcia z tego i następnego wyjazdu (o którym będzie mowa w następnym wpisie).