Pewnej niedzieli wszedłem do czatowni z lekkim znudzeniem na myśl o kolejnych nudnych kadrach bażantów. Jednak tuż po 9 rano okazało się, że w przewadze na scenie będą nie bażanty, a myszołowy zwyczajne.
Początkowo na polankę wylądował jeden osobnik, a dwa siedziały na drzewach.
Potem jednak i one zleciały, przyleciały też 3 kolejne. Byłem mocno zaskoczony, tym bardziej, że wieczór wcześniej nie mogłem zdecydować, czy siadać rano w budzie.
Na moment wylądował kruk, niestety nie na scenie, a zresztą od razu odleciał.
Myszołowy, jak już pisałem parę wpisów wcześniej są stale nękane przez sroki. Niektóre duże czy bardziej agresywne myszaki szybciej zyskują respekt, mniejsze osobniki są zazwyczaj zaczepiane dłużej, czasem aż do odlotu. Ten tutaj budził raczej respekt.
Za to jego mniejszy kolega musiał się opędzać od srok.
Sroki prowokowały też myszołowy do walki między sobą – gdy sroka zaczepia mocno myszołowa, ten rozpościera skrzydła, w odpowiedzi na co blisko stojące myszołowy robią to samo i zaczynają bitkę 😉
Nad tematem oczywiście jeszcze pracuję, szczególnie nad nalotami, tłem i światłem. Nie jest łatwo to zgrać, ale przede mną jeszcze trochę zimy. A, zapomniałbym dodać, że nad czatownią krążył nisko bielik – nie zdecydował się jednak na lądowanie. Może kiedyś.