Tak, a nawet bardziej biało jest w tej chwili nad Sanem. A mamy już trzeci dzień kalendarzowej wiosny. Wszystkie stawy, bajorka, jeziora skute są lodem, na zaśnieżone pola z zimowisk przylatują migranci, część z nich cofa się w cieplejsze rejony, część zostaje, śmiertelność wzrasta.
Zima zdaje się nie przeszkadzać ptakom, które nie migrują w poszukiwaniu pożywienia, lecz i im niedługo potrzebny będzie bardziej wartościowy pokarm – do wykarmienia piskląt.
Przy karmniku nadal wielki ruch, są zarówno 'stali bywalcy’ jak i przelotni goście. Ciekawym przypadkiem był samiec dzwońca z metalową obrączką – czatując cały dzień udało mi się odczytać te malutkie cyferki, przesłałem informację do Stacji Ornitologicznej, a po kilku dniach dostałem zwrotkę – dzwoniec ten zaobrączkowany był 1050 km od mojego karmnika, w Rosji, w kwietniu 2010 r.
W niektóre dni przy karmniku mocno zaznaczył się przelot dzwońców, w inne czyży. W jeden dzień miałem przy karmniku aż 140 przedstawicieli tego małego, ruchliwego gatunku.
Zjawiają się też szpaki. W mieście pojedyncze osobniki, na polach – setki. Na polach obserwuję także inne wiosenne gatunki: skowronki, śpiewaki, świergotki, kląskawki, czajki.
Dużo czasu spędzam też ostatnio w niedużych lasach. Udało mi się wypatrzeć m.in. puszczyka uralskiego w całkiem innym lesie niż za pierwszym razem. A w takim na przykład podmokłym lesie obserwuję kilka gatunków dzięciołów – duże, średnie, czarne, białoszyjego, dzięciołka.
Wszystkie te gatunki intensywnie bębnią i odzywają się – przystępują więc do lęgów. Tu samica dzięciołka żerująca na młodej sośnie.
Ta akurat samica była bardzo mało płochliwa, mam więc i zdjęcia z bliższa – niestety mniej udane, bo mimo, że nie odlatywała przez długi czas, to wchodziła coraz wyżej na drzewo, więc perspektywa nie jest już ciekawa.
Lasy, jak wiadomo obfitują też w sikory. Mimo, że regularnie obserwuję wszystkie 6 polskich gatunków (chyba, że policzymy też sporadycznie zalatującą sikorę lazurową – tej nie miałem przyjemności nigdy obserwować) nadal nie mam zdjęć czubatek – żerują zazwyczaj w koronach sosen. Tu czarnogłówka.
A na koniec, już nie z lasu – bocian. Nastroszone z zimna pióra i… byle do wiosny!