W pewien jesienny weekend odwiedziłem prawdziwe ptasie eldorado – jedno z tych miejsc, gdzie ptaków nie da się nie zauważyć. Królują te związane z podmokłymi środowiskami. Tu zlatują się na bezpieczne noclegowisko, niektóre żerują. Setki czajek, żurawi, gęsi zbożowych, białoczelnych, gęgaw widać i słychać już z daleka, rytm ptasich migracji jest tu niemożliwy do przeoczenia. Mowa o Parku Narodowym Ujście Warty.
Na ogromnej przestrzeni łąk w parku bez trudu zobaczyć można tysiące ptaków, zarówno tych pospolitych jak i rzadziej spotykanych. Nie tak łatwo jednak dostrzec prawdziwe perełki takie jak sowy. Spotkanie z tą uszatką błotną było jedną z bardziej niesamowitych obserwacji w życiu. Sowa świetnie maskując się wśród gałęzi głowiastej wierzby dała się fotografować przez kilkanaście minut po czym przeleciała dwa drzewa dalej.
Działo się to przy jednej z ogólnodostępnych dróg. Wystarczyło jedynie bardziej wytężyć wzrok – dwie czy trzy osoby przechodzące akurat obok miały problem z wypatrzeniem uszatki nawet po dokładnym wskazaniu jej palcem. Na Ujściu Warty na pewno będę się jeszcze pojawiał, ciekawe czym podczas kolejnych wypraw zaskoczy mnie tamtejszy ptasi świat.