Przyłów to ptaki, ssaki i inne zwierzęta złowione/zaplątane w sieci niejako przypadkowo przy okazji połowów ryb. Szczególnie dużo ptaków przyławiają sieci na łososie, które pływają blisko powierzchni wody. Na Bałtyku przyławiane są przede wszystkim kaczki morskie i alkowate.
Wczoraj wieczorem dotarła do mnie informacja o znalezionych 20 (!) alkach wyrzuconych przez rybaków w porcie w Kuźnicy. Ptaki były poranione, niezdolne do lotu, część została zabrana do azylu. Dziś o świcie widziałem 5 ptaków, z czego 2 ledwo pełzały po lodzie i były atakowane przez mewy siodłate. Więcej o tym wydarzeniu można przeczytać tutaj, u autora obserwacji.
Skoro wczoraj 20 żywych ptaków dotarło z rybakami do portu (pewnie w sieciach?) to ile martwych lub w podobnie złym stanie pozostaje na morzu? Jak wielka jest skala tego problemu?
Ja po Helu i okolicach sporo poruszam się autostopem i często podwożą mnie rybacy/byli rybacy/ludzie związani w jakiś sposób z morzem i pływaniem. Z rozmów z nimi wnioskuję, że 10 czy 20 ptaków dziennie w sieci to nic zaskakującego oraz oczywiście, że oni przyrodę szanują, a ci głupi ekolodzy z Helu jeszcze im foki wypuszczają. Tak w skrócie. Skarżą się jeszcze na to, że zakazane zostały połowy przy użyciu dryfujących sieci (które łapały też kilkakrotnie więcej ptaków) oraz na to, że nie ma ryb i niebardzo opłaca się je łowić. Oczywiście z winy fok i UE.
Życzę smacznej ryby* i oglądania alek w innej sytuacji niż ja dziś.* Tak żeby nikt nie miał wątpliwości – ironia to jedna z piękniejszych rzeczy stworzonych przez człowieka…